W odległości 14 km na południe od Wilna, nieco w bok od starej szosy biegnącej do Mińska, leży mała wieś o współczesnej nazwie Bareikiškes, a zwana Borejkowszczyzną do końca II wojny światowej. Niegdyś był to folwark należący do majątku Sapiehów, a później - od 1830 roku - do dóbr Tyszkiewiczów z Niemieża. Dla zarządcy folwarku zbudowany został w początkach XIX w. skromny dwór.

 Odnowiony dwór w Borejkowszczyźnie

Był to budynek parterowy, drewniany, postawiony na kamiennej podmurówce, w którym mieściło się kilka małych pokoików, z obszernym gankiem dobudowanym asymetrycznie do elewacji frontowej.

 

Ludwik Władysław Kondratowicz, czyli Władysław Syrokomla

W 1853 roku Ludwik Władysław Kondratowicz herbu Syrokomla wydzierżawił od Benedykta Tyszkiewicza Borejkowszczyznę i zamieszkał wraz z żoną, Pauliną z Mitraszewskich w dworku, który przed nimi zajmował przez kilka lat kucharz gotujący Tyszkiewiczom w Niemieżu. Kondratowiczowie mieszkali poprzednio w Załuczu, dzierżawiąc również tamtejszy majątek. Porzucili go jednak z powodu tragedii, jaka ich tam spotkała - w ciągu jednego tygodnia stracili troje swoich dzieci. Wraz z ocalałym czteroletnim synkiem przenieśli się początkowo do Wilna, ale wielkomiejski gwar nie pozwalał im odzyskać równowagi duchowej i przeszkadzał w twórczej pracy "wiejskiemu lirnikowi", jak nazywano Ludwika Kondratowicza, słynnego w późniejszych latach poetę, piszącego pod nazwiskiem Władysław Syrokomla, utworzonym z drugiego własnego imienia i rodowego herbu. Po trzech miesiącach opuścili zatem Wilno i osiedli w Borejkowszczyźnie, która stała się dla poety przystanią na kilka ostatnich lat życia.

 Pokój, w którym pracował "wiejski lirnik"

Nim Władysław Syrokomla zamieszkał w Borejkowszczyźnie, nie był jeszcze znanym twórcą. W Załuczu tłumaczył przede wszystkim polskich poetów piszących po łacinie: Jana Kochanowskiego, Klemensa Janickiego, Macieja Sarbiewskiego, z rzadka tylko tworzył własne wiersze. Po przyjeździe do Wilna nawiązał kontakty z kilkoma wybitnymi osobistościami, które w późniejszym okresie odegrały istotną rolę w jego twórczej działalności i często odwiedzały go, gdy przeniósł się do Borejkowszczyzny. Byli to literaci: Michał Baliński, Ignacy Chodźko, Antoni Edward Odyniec, Antoni Pietkiewicz piszący pod pseudonimem Adam Pług, archeolog Eustachy hr. Tyszkiewicz, historyk Mikołaj Malinowski, malarz Wincenty Dmochowski, wydawca i redaktor "Kuriera Wileńskiego" Adam Kirkor oraz Stanisław Moniuszko. Tak znamienite grono zwykle do późnej nocy rozgryzało problemy egzystencjalne, dyskutowało o roli sztuki w życiu społecznym, dzieliło się ostatnimi wiadomościami ze świata polityki, racząc się przy tym winem i gorzałką.
Tę gorzałkę, produkowaną przez miejscowych wieśniaków, bardzo cenił sobie Władysław Syrokomla, uważając, iż dostarcza mu wiele twórczej weny. Może i tak, skoro właśnie w Borejkowszczyźnie powstały jego najważniejsze utwory. Tutaj napisał poematy historyczne z dziejów Litwy, zatytułowane "Margier", "Marcin Studzieński", "Córa Piastów", "Trzy córki Litwina", dramaty "Chatka w lesie", którą nazwał "dziwadłem dramatycznym", i "Możnowładcy i sierota", gawędę wiejską "Janko Cmentarnik" oraz szereg innych utworów poetyckich, takich jak "Kojec kurczęty", "Niepiśmienny", "Pan Marek w piekle", "Spowiedź pana Korsaka", "Kęs chleba", "Filip z konopi" i wiele innych.

   
 Szafa z książkami Władysława Syrokomli  Współcześnie wydane reprinty egzemplarzy książek wydanych w Wilnie w latach 1853-1861

Dzięki zażyłej znajomości ze Stanisławem Moniuszko powstały pieśni śpiewane również dzisiaj: "Pieśń wieczorna" (Po nocnej rosie płyń dźwięczny głosie...), "Pieśń wójta", "Rada", "Kruk" oraz kolęda "My przed wami dziś stajem staroświeckim zwyczajem". W krótkim czasie stał się jednym z najpopularniejszych poetów na Litwie, więc wydawcy zabiegali o jego utwory i płacili mu za nie zupełnie nieźle - nawet po pół rubla od wiersza, co było w owych czasach stawką więcej niż przyzwoitą. Mimo to żył biednie, bowiem folwark z powodu lichych gruntów przynosił mu marny dochód, a do stołu siadała codziennie spora gromadka domowników - ponad 20 osób. Pisał więc nieraz całymi nocami, żeby wierszami zarobić na utrzymanie domu.
Poeta gospodarzył w Borejkowszczyźnie, ale mieszkał również i w Wilnie, gdzie za namową Adama Kirkora zaczął pracować w redakcji "Kuriera Wileńskiego". Te dość długie pobyty poza domem i nawiązanie znajomości z aktorką Heleną Majewską-Kirkorową doprowadziły do romansu z nią i wspólnego wyjazdu do Warszawy, ku oburzeniu całego wileńskiego światka literacko-artystycznego. Nie wiadomo, jak skończyłby się ten romans i opuszczenie rodziny, gdyby nie ciężka choroba ojca poety. Zmusiła go ona do powrotu do Borejkowszczyzny. Niestety, nie zastał tam już ojca żywego, ale do Warszawy nie powrócił i nie spotkał się więcej z ukochaną, która wyjechała do Piotrkowa, aby występować w tamtejszym teatrze.
Adam Kirkor namówił Władysława Syrokomlę, znając jego zamiłowanie do podróżowania, aby zaczął jeździć po Wileńszczyźnie i opisywać jej najbardziej interesujące miejscowości. Poeta przystał na to i jego relacje z tych podróży zaczęły ukazywać się w "Gazecie Warszawskiej, a w 1857 roku zostały wydane w dwóch tomach pod tytułem "Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna". Można śmiało stwierdzić, iż był to pierwszy przewodnik turystyczny po Wileńszczyźnie. Uzasadniając swoje zaangażowanie w propagowanie podróżowania po ojczystej ziemi, pisał tak: Wolno nie być głębokim badaczem, ale pod karą haniebnego wstydu nie godzi się nie znać zupełnie ziemi, na której mieszkamy.

   

Syrokomla nie poprzestał na samodzielnym podróżowaniu po najbliższej okolicy Wilna, wszedł również w skład Komisji Archeologicznej, kierowanej przez twórcę Wileńskiego Muzeum Starożytności, Eustachego Tyszkiewicza, penetrującej ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego. Napisał wówczas: Niwa badań na Litwie szeroka i niewyczerpana, jak morze i to nie pod jednym względem. Czy to artysta zechce ją przebywać z ołówkiem i pędzlem, czy geolog, botanik lub rolnik zechcą eksploatować jej łono, czy historyk grzebać się po jej kurhanach, archiwach, ruderach zamków i kościołach, czy badacz obyczajów zapuści oko w masę plemion tu mieszkających, czy poeta zechce się zapomódz pieśnią i podaniem - wszystkich czeka jeszcze u nas plon obfity, któregośmy się zrazu ani domyślali, patrząc na skromne potulne oblicze naszej ziemi. Oprócz "Wycieczek po Litwie..." ukazały się jeszcze dwie jego krajoznawcze książki: "Niemen od źródeł do ujścia" wydany w 1861 roku oraz dużo wcześniejsze, wydrukowane już w 1853 roku "Wędrówki po moich niegdyś okolicach". Z tej ostatniej pozycji korzystaliśmy również my i to niedawno, przygotowując album "Dwory i pałace na Kresach Wschodnich".

 

Równie chętnie jak podróżował, "wiejski lirnik" zaszywał się w swoim dworku i pisał w małym, narożnym pokoju, w którym na jego biurko słoneczne światło padało ze wschodu i południa. Podczas letnich dni przenosił się do ogrodu, by pod starą jabłonią tworzyć przy stole z blatem utworzonym z kamiennego, młyńskiego koła. Niewielki, drewniany dworek, z gankiem obrośniętym dzikim winem, otoczony balsamicznymi topolami i brzozami płaczącymi, z gęstwiną bzów i jaśminów zaglądających do okien i odurzających zapachami w porze kwitnienia, z brzęczeniem pszczół, śpiewem ptaków, szmerem liści poruszanych wiatrem stwarzał idylliczny nastrój, który chyba bardziej niż gorzałka był potrzebny lirycznemu poecie.

 Fragment saloniku  Portrety wiejskiego lirnika: z lewej - nieznanego autora, z prawej - kopia portretu namalowanego przez Adama Szemesza w 1854 r.

W 1860 roku Władysław Syrokomla przeniósł się wraz z rodziną do Wilna, żeby wydajniej pracować w redakcji "Kuriera Wileńskiego", w którym prowadził rubryki "Przegląd Literacki" i "Przegląd Miejscowy", zamieszczał teksty historyczne, no i oczywiście wiersze. Postępująca gruźlica płuc powodowała jednak stały ubytek sił. Poeta nie był już w stanie tak intensywnie pracować, tym bardziej że coraz częściej zaglądał do kieliszka. Z początkiem roku 1862 wrócił do Borejkowszczyzny, mając nadzieję, że w ukochanym miejscu nabierze jeszcze sił do dalszej pracy, do życia. Jednak jego stan pogorszył się jeszcze bardziej i zmusił do powrotu do Wilna, do swojego ostatniego mieszkania w domu Aleksandra Bobiatyńskiego przy ówczesnej ulicy Botanicznej. Tam też zmarł 15 września 1862 roku, przeżywszy zaledwie 39 lat, i stamtąd został odprowadzony przez wielotysięczny tłum wilnian na cmentarz na Rossie.

Grób Władysława Syrokomli na wileńskim cmentarzu na Rossie

Tymczasem jego dworek żył dalej. Przetrwał I i II wojnę światową, w okresie międzywojennym oraz kilkanaście lat po ostatniej wojnie mieściła się w nim szkoła podstawowa, nosząca do września 1939 roku imię poety. W  1969 r. szkoła wyprowadziła się, a jej miejsce zajęła biblioteka. Cztery lata później, po przeprowadzeniu adaptacyjnego remontu, jedną połowę budynku dworskiego nadal zajmowała biblioteka, w drugiej zaś urządzono muzeum Władysława Syrokomli. Oryginalne meble poety, które jakimś cudem zachowały się, przekazał Jan Szylkin z Santoki. Znalazły się tam również jego osobiste  przedmioty: cygarnica, kałamarz, nóż do otwierania listów, zegar ze słoniem.

Granitowy pomnik w kształcie stołu ustawiony w 1897 roku w dworskim parku dla upamiętnienia poety

Kiedy w sierpniu 2013 roku przyjechaliśmy do Borejkowszczyzny, zostaliśmy serdecznie przyjęci przez dyrektor muzeum, p. Helenę Bakuło i jej współpracownika, Olega Shilko. Dowiedzieliśmy się wówczas, że w 2011 roku dokonano rekonstrukcji muzeum i biblioteki za pieniądze otrzymane z Funduszu Rozwoju Regionalnego Unii Europejskiej i Samorządu Rejonu Wileńskiego. Prace wykonane przez przedsiębiorstwo budowlane "Chanita" Józefa Chaninowicza polegały na wymianie nadgniłych bierwion i więźby dachowej, pokryciu dachu gontem i wymianie okien. Teraz dwór wygląda jak nowy i minie wiele lat, nim potrzebny będzie ponowny remont.

 Dwór w Borejkowszczyźnie od frontu

 Oprócz muzeum i biblioteki w dworku mieści się również Centrum Turystyczne i Informacyjne, dzięki któremu można tu zasięgnąć informacji o miejscach wartych zwiedzenia na Wileńszczyźnie. Zagospodarowana została piwnica, gdzie mieści się pracownia garncarska, a poddasze przeznaczono na eksponaty etnograficzne. Odtworzono na nim starą wędzarnię, której trzy kominy połączone były w jeden, aby niezamożny dzierżawca dworu mógł uniknąć płacenia podatku od większej liczby kominów. Muzeum w Borejkowszczyźnie wraz z muzeum w Oszmianie na Białorusi uczestniczy w międzynarodowym projekcie zatytułowanym "Dwa kraje - jedna kultura i historia", a finansowanym ze środków Europejskiego Instrumentu Sąsiedztwa i Partnerstwa. W jego ramach odbywają się plenery dla młodych poetów z Wileńszczyzny i regionu oszmiańskiego, organizowane jest Święto Poezji pt. "Lira Syrokomli", podczas którego młodzi twórcy przedstawiają swoje utwory. W najbliższym czasie zostanie wydany przewodnik po Wyżynie Oszmiańskiej, mapy turystyczne tego regionu oraz katalog rzemieślników pracujących po obu stronach granicy. Dzięki wsparciu udzielonemu przez Norwegię poprzez dofinansowanie ze środków Norweskiego Mechanizmu Finansowego, w ramach Programu "Fundusz Wsparcia Inicjatyw Lokalnych, Międzynarodowych i Transgranicznych w Euroregionie Niemen", zostały wydane książki Władysława Syrokomli, będące reprintami egzemplarzy wydrukowanych w Wilnie w latach 1853-1861.

Muzeum Władysława Syrokomli wspólnie z Centrum Turystycznym i Informacyjnym organizuje cały szereg imprez kulturalnych i krajoznawczych. W zbudowanym na świeżym powietrzu niewielkim amfiteatrze odbywają się inscenizowane koncerty muzyki dawnej i konkursy recytatorskie, zaś w pomieszczeniach dworu - spotkania literackie, lekcje dla młodzieży szkolnej z XIX-wiecznej literatury, ze szczególnym uwzględnieniem twórczości Władysława Syrokomli, wieczory andrzejkowe z wykorzystaniem tradycyjnych wróżb z Wileńszczyzny, nauka garncarstwa i kaligrafii. Natomiast turyści mogą na miejscu wypożyczyć sprzęt turystyczny i udać się z przewodnikiem na zwiedzanie najciekawszych miejsc na Ziemi Wileńskiej.
- Zainteresowanie dworem w Borejkowszczyźnie rośnie z roku na rok - mówi dyrektor Helena Bakuło. -  Panujący tu spokój i jakaś romantyczna atmosfera przyciąga twórców, młodzież szkolną i tych ludzi, którym nieobca jest spuścizna historyczna tej ziemi i towarzyszące jej piękno. Przyjeżdżają oni tutaj po to, aby oderwać się od rzeczywistości, od ustawicznego pośpiechu i prozy codziennego życia.