Początki osadnictwa na terenie, na którym dzisiaj leży Landwarów, datują się na przełom XI i XII wieku, pierwsze zaś wzmianki o miejscowości Landvare pochodzą z 1394 roku i znajdują się w kronice Wiganda z Marburga, rycerza i brata Zakonu Niemieckiego. Nazwa Landwarów ma pochodzenie niemieckie - pochodzi od słów land ("ziemia") i waren ("stać na straży, warować"). Broniono bowiem niegdyś w tym miejscu podejścia do Trok, usypano obronne wały, na których odbywały się liczne potyczki Litwinów z Krzyżakami podczas wypadów tych drugich na Litwę.
Pierwszym znanym właścicielem Landwarowa, zwanego Lietuwaryszki przez ówczesnych miejscowych mieszkańców, był marszałek dworu króla Zygmunta Augusta, Jan Sokołowicz-Kuncewicz (1490-1563) herbu Jelita. Majątek ten przejęła w spadku jego córka Beata, zamężna za Marcinem Komorowskim herbu Ciołek i w 1606 roku sprzedała go kanclerzowi Wielkiego Księstwa Litewskiego, Pawłowi Sapiesze herbu Lis. Po jego śmierci Lietuwaryszki wraz z leżącą po sąsiedzku wsią Pietuchowo (utożsamianą niekiedy z Landwarowem) oraz z Waką Trocką stały się własnością jego sióstr: Jadwigi, będącej zakonnicą-bernardynką oraz Katarzyny, również zakonnicy, ale bazylianki. W 1666 roku Katarzyna Sapieżanka sprzedała Lietuwaryszki, czyli Landwarów Annie Naruszewicz z Sapiehów (1615-1668), która przed śmiercią zapisała je wileńskim benedyktynom, w których posiadaniu były one do 1760 r. Starał się je odzyskać syn Anny z Sapiehów, Aleksander Naruszewicz, ale bezskutecznie. Natomiast prawnuk Tekli Marianny Naruszewiczowej, Jan Mikołaj Chodkiewicz wygrał w 1760 roku sprawę sądową z benedyktynami i odzyskał landwarowski majątek, by rok później sprzedać go niejakiemu Francuzewiczowi, który z kolei pozbył się go na rzecz Antoniego Hryniewicza herbu Przeginia. 
Lietuwaryszki, Pietuchowo i Waka Trocka często przechodziły z rąk do rąk i z tego powodu dochodziło do licznych nieporozumień między ich kolejnymi właścicielami. Benedyktyni, mimo przegranego procesu sądowego, nadal zgłaszali pretensje do Lietuwaryszek, więc Antoni Hryniewicz wypłacił im 12 000 złotych polskich, aby uznali go za prawowitego właściciela tego majątku i nie nękali pretensjami. Wiel lat wcześniej dziedzicami Waki Trockiej i Pietuchowa byli Tomasz i Kazimierz Sapiehowie. Kazimierz swoją część sprzedał Melchiorowi Szemiotowi herbu Łabędź, natomiast Tomasz przekazał w testamencie swojej żonie, Zuzannie z Chreptowiczów herbu Odrowąż, która wychodząc po raz drugi za mąż za Aleksandra Hilarego księcia Połubińskiego herbu Jastrzębiec wniosła mu w wianie ten majątek. Po jego śmierci w 1679 roku wszystkie te włości stały się własnością rodziny Chreptowiczów.  Prawdopodobnie w 1773 roku Wakę Trocką, Pietuchowo i Lietuwaryszki kupił starosta międzyrzecki, Józef Dąbrowski herbu Junosza, ożeniony z Heleną księżną Puzynówną. Dobra te odziedziczył ich syn Ludwik Dąbrowski, marszałek powiatu trockiego, ożeniony z Krystyną Niedźwiecką, a jego spadkobiercy sprzedali go około 1855 roku Józefowi Tyszkiewiczowi.
Józef hr. Tyszkiewicz (1830-1891) herbu Leliwa, drugi z kolei syn hrabiostwa Józefa i Anny z Zabiełłów Tyszkiewiczów, był zawodowym oficerem w rosyjskiej służbie i nie miał czasu zajmować się nowo nabytym majątkiem, tym bardziej iż prowadził dość hulaszczy tryb życia. Dopiero po ożenku w 1861 roku z Teresą Horwattówną (1840-1919) herbu Pobóg ustatkował się, wystąpił ze służby wojskowej i począł budować siedzibę w Landwarowie. Włości landwarowskie składały się wówczas z małego, na wpół drewnianego zameczku i folwarku. Józef Tyszkiewicz poszerzył je, kupując Pietuchowo, Raczkuny, Rubieżę, Ustronie oraz folwarki Karpiówkę i Karaciszki. Był również dziedzicem Kretyngi i Połągi na Żmudzi, a w Kretyndze istniał już pałac, w którym hrabia pomieszkiwał podczas budowy siedziby w Landwarowie.

Landwarów - widok ogólny. Rysunek Napoleona Ordy z 1877 r.

W połowie lat 60. XIX wieku stanął tam niezbyt udany, neogotycki pałacyk, zaprojektowany przez Gustawa Schachta. Zamieszkali w nim Józef i Teresa Tyszkiewiczowie, ale w 1875 roku przenieśli się na stałe do Kretyngi.  Przez wiele lat pałacyk stał pusty; uwiecznił go w tym czasie (w 1877 r.) piórkiem Napoleon Orda. Kiedy w 1891 roku Landwarów odziedziczył syn Józefa, Władysław (1865-1936), żonaty z Marią Krystyną ks. Lubomirską (1871-1958) z Kruszyny, niewątpliwy znawca sztuki i antyków, szybko wziął się za jego przebudowę, kierowaną przez belgijskiego architekta de Waegh'a przy współpracy wilnianina, Tadeusza Rostworowskiego.

Pałac w Landwarowie - widok współczesny


Przebudowa trwała do 1899 roku. W jej wyniku powstał dwukondygnacyjny neogotycki pałac z dwupiętrowymi ryzalitami i sześciokondygnacyjną wieżą, przykrytą ośmiobocznym, spiczastym hełmem, z czterema nadwieszonymi u nasady hełmu mniejszymi wieżyczkami.

Górująca nad pałacem sześciokondygnacyjna wieża

W elewacji frontowej pałacu, zwróconej ku zachodowi, wydatny ryzalit środkowy, w którym znajdowało się główne wejście z portalem zamkniętym ostrym łukiem, połączony został z dwoma ryzalitami bocznymi za pomocą podcieni o trzech półkoliście zamkniętych arkadach.

Dwupiętrowy ryzalit na osi głównej elewacji frontowej

Nad nimi znalazły się balkony, a na cokołach balkonowych balustrad stanęły cztery rzeźby, przeniesione z warszawskiego pałacu Dückera, symbolizujące wiatry wiejące z czterech stron świata. Elewacja ogrodowa również posiadała trzy ryzality. Nie były one jednak połączone za sobą podcieniami, a środkowy z nich zamknięty był pięciobocznie.

 

Elewacja ogrodowa

Licówka z czerwonej cegły zamiast tynków oraz wykonane z piaskowca bonie, sterczyny, kolumienki, tarcze herbowe, obramienia okien i drzwi stanowiły bardzo efektowną dekorację wszystkich elewacji i wieży. Pałac został pokryty wysokim dachem, ponad który wyprowadzono wysokie, wąskie, wieloprzewodowe kominy, stanowiące dodatkowy element dekoracyjny.

Zwieńczenie ryzalitu na osi głównej


Główne drzwi wejściowe prowadziły do hallu o wysokości dwóch kondygnacji. Jego dość surowe ściany boniowane były w części dolnej. Ponad wejściem znalazł się mały balkonik z balustradą i dwoma kolumienkami, będącymi postumentami dla amorków trzymających bukiety kwiatów. W ścianach bocznych znajdowały się dwie półkoliście sklepione nisze, w których stały posągi naturalnej wielkości przedstawiające Apolla i Florę.

Główne drzwi wejściowe

Hall oświetlała XVII-wieczna, cerkiewna lampa, zwisająca z sufitu na długim, srebrnym łańcuchu. Część tylna hallu była podwyższona, wchodziło się na nią po trzech stopniach, by znaleźć się między czterema kamiennymi filarami podtrzymującymi galerię pierwszego piętra. Dalej, w głębi hallu szerokie, oszklone drzwi prowadziły na korytarz i do obszernej biblioteki. Była ona największym i najbardziej reprezentacyjnym pomieszczeniem na parterze. W mahoniowych szafach ściennych mieścił się pałacowy księgozbiór, w którym znaleźć można było przede wszystkim powieści i dzieła traktujące o historii sztuki.
Z biblioteką sąsiadowały dwa pokoje gościnne. Jeden z nich wyróżniał się szczególnym umeblowaniem, stało w nim bowiem między innymi łoże z baldachimem zwieńczonym strusimi piórami i królewską koroną, jako że należało ono niegdyś do sabaudzkiego króla. Drugi pokój też miał nie byle jakie łóżko - wykonano je we Włoszech w XVII wieku z jasnego orzecha i ozdobiono złotymi wstawkami. Pokoje gościnne na parterze nie kończyły się na tych dwóch, było ich znacznie więcej. Niektóre miały również wyszukane wyposażenie, np. meble i portiery pochodzące z rzymskiego pałacu Torlonia albo umeblowanie przeniesione w całości z warszawskiego pałacu "Pod blachą" księcia Józefa Poniatowskiego.

Leliwa - herb Tyszkiewiczów Szreniawa - herb Lubomirskich


Oprócz hallu głównego, znajdującego się w ryzalicie środkowym, mieszczącego klatkę schodową prowadzącą na piętro, w ryzalitach bocznych były jeszcze dwa mniejsze halle, z dębowymi klatkami schodowymi. Kamienne schody z głównego hallu prowadziły do sali balowej, usytuowanej dokładnie nad biblioteką. Nazywano ją również "salonem czerwonym", gdyż jej ściany zostały obite czerwoną morą, czerwone były także portiery i tapicerka trzech kompletów mahoniowych mebli wykonanych w stylu dyrektoriatu, a pochodzących z pałacu Torlonia. Do oświetlenia służyły bogato zdobione lampy oraz świece umieszczane w brązowych kandelabrach i lichtarzach. Na ścianach wisiało kilkanaście obrazów takich malarzy, jak Jacopo Bassano, Antoon van Dyck, Nicolas Largilliere, Guido Reni, Joachim Beuckelaer.
Z salą balową sąsiadowała jadalnia, z długim stołem dębowym oraz dwoma stołami pomocniczymi i 24 krzesłami z XVIII wieku. Na XVII-wiecznych, bogato zdobionych postumentach umieszczono 12  wyrzeźbionych w czarnym hebanie popiersi rzymskich cezarów. Z sufitu ozdobionego stiukowymi rozetami zwisał brązowy żyrandol na 30 świec, z kryształowymi kwiatami akantu. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające czterech ewangelistów oraz portrety rodzinne Tyszkiewiczów. W szafach wpuszczonych w ściany znajdowały się porcelanowe i szklane naczynia. Władysław Tyszkiewicz był niepoślednim kolekcjonerem porcelany, fajansu, naczyń szklanych i srebrnych. Spośród jego zbiorów największą wartość przedstawiał XVIII-wieczny serwis z Miśni na 48 osób. Liczbą naczyń przewyższał go znacznie serwis z francuskiego fajansu przeznaczony dla 100 osób, wyprodukowany specjalnie na zamówienie Tyszkiewiczów i sygnowany ich herbem oraz serwis obiadowy ze szkła kryształowego francuskiej firmy Baccarat - także na 100 osób. Był też tam komplet z francuskiej porcelany na 48 osób, również naznaczony herbem Leliwa. Mniejszą liczbę naczyń zawierały dwa angielskie serwisy fajansowe. Jeden w kolorze sepii przeznaczony był na obiady, na drugim, szafirowym, z namalowanymi pejzażami, spożywano podwieczorki. Oba przeznaczone były dla 12 osób. Oprócz kompletnych serwisów w kolekcji znalazły się jeszcze pojedyncze naczynia, głównie duże talerze dekoracyjne i porcelanowe wazony, i to w niebagatelnej liczbie kilkudziesięciu sztuk, a pochodzące z Baranówki, Korca, Miśni, Petersburga i Werbiłek k/Moskwy.
W amfiladzie traktu ogrodowego, między ryzalitem środkowym a bocznym południowo-wschodnim znalazł się "salon angielski" wyposażony w kilka angielskich mebli. Zwany też był "zielonym", ze względu na zielone, grube tapety, imitujące plusz. Oświetlały go dwie lampy spirytusowe z jedwabnymi abażurami, ogrzewał zaś kamienny kominek, bardzo wysoki, sięgający sufitu, którego górną część podtrzymywały dwie kariatydy. Został on sprowadzony z Włoch, z jakiegoś zamku. Poza kariatydami zdobiły go jeszcze płaskorzeźbione kwiaty oraz medalion przedstawiający Gody w Kanie. Salon umeblowany został dość eklektycznie: oprócz foteli angielskich znajdował się tam angielski stolik do gry w szachy i karty, kilka innych, mniejszych stolików, szafa biblioteczna, kanapa, stół z owalnymi klapami i bogato intarsjowanym blatem, XVIII-wieczne fotele hebanowe, XVII-wieczna trzyosobowa ława kościelna i XVII-wieczny modlitewnik.
Z "salonem angielskim" sąsiadował gabinet pana domu wyposażony w XIX-wieczne meble mahoniowe. Wyróżniały się wśród nich angielskie biurko szafkowe, kanapa i fotele obite delikatną skórą marokańską, a także  szereg stolików oraz półeczek wiszących i stojących. Na białych ścianach wisiały portrety rodzinne, nie przedstawiające jednak większej wartości.
Po drugiej, lewej stronie sali balowej znajdował się buduar pani domu, odpowiadający położeniem i wielkością "salonowi zielonemu". Nosił on nazwę "salonu niebieskiego", ponieważ jego ściany obito niebieskim atłasem z białymi scenami wziętymi z rzymskiej mitologii; niebieskie były też portiery i tapicerka foteli. Przedzielał go na dwie części niski murek z szerokim przejściem pośrodku, przy którym stały dwie kolumny podpierające sufit ozdobiony sztukateriami. Zwisał z niego kryształowy żyrandol w stylu dyrektoriatu. Była jeszcze trzecia kolumna niepodpierająca niczego, lecz dźwigająca głowę Nerona. Stojące tu meble, a także fortepian w stylu Ludwika XVI wykonane były z mahoniu. Osobliwością tego fortepianu były klawisze: te, które powinny być czarne, wykonane zostały ze srebra, zaś zamiast białych, ułożono hebanowe. Między dwoma pięcioramiennymi kandelabrami stojącymi na marmurowym kominku umieszczono cenny zegar francuski ze złoconego brązu, który odbijał się w wielkim lustrze zawieszonym nad kominkiem, a złożonym z wielu kwadratowych lustrzanych płyt zespolonych mosiężnymi gwoździami z pozłacanymi główkami. Wśród kilku zdobiących ściany obrazów wisiało dzieło Rafaela - "Madonna z Panem Jezusem".
Na północno-wschodnim krańcu amfilady traktu ogrodowego znajdowała się sypialnia, którą również można było nazwać "niebieską" ze względu na niebieski atłas użyty do obicia ścian i portiery w takim samym kolorze. Jej umeblowanie, chociaż wykonane z mahoniu, nie było wyszukane, składało się z dwóch łóżek oraz licznych stoliczków, szafeczek i komódek. Z sypialnią sąsiadowała ubieralnia pani domu, w której wpuszczone w ściany szafy ozdobione zostały niebieskimi liliami burbońskimi. Z pomieszczenia tego można było wyjść bezpośrednio na klatkę schodową umieszczoną w bocznym ryzalicie.
Tak wyglądały pałacowe wnętrza tuż przed wybuchem I wojny światowej. Szczególną ich ozdobą były dwuskrzydłowe, wysokie, późnoklasycystyczne drzwi wewnętrzne, pomalowane na kolor zielony. Każde skrzydło podzielone było na pięć pól, a każde pole zawierało medalion z jakąś postacią z mitologii lub z motywami roślinnymi i herbami rodowymi. Drzwi te w liczbie trzydziestu par sprowadził Władysław Tyszkiewicz z Włoch, podobnie jak marmurowe kominki, niektóre meble i wiele dzieł sztuki. A dlaczego właśnie z Włoch? Otóż za działalność patriotyczną w latach 1904-1906 został on skazany przez władze carskie na wygnanie. Udał się wówczas do Włoch i tam, w Mediolanie, założył antykwariat, w którym gromadził dzieła sztuki. Większość ich zabrał ze sobą, kiedy mógł już wrócić do kraju, a później sprowadzał jeszcze w większej liczbie, wiedząc gdzie i w jaki sposób może je nabyć.

Fragment parku


Pałacowy park zaprojektował słynny francuski ogrodnik, Édouard François Andre, sprowadzony do Landwarowa przez Józefa Tyszkiewicza. Od strony miasta wjeżdżało się do niego po grobli przez neogotycką bramę, którą zdobił spiżowy koń umieszczony na jej wierzchołku. Droga wjazdowa biegła dalej wokół wielkiego, owalnego gazonu i kończyła przed elewacją frontową pałacu. Gazon podzielony był na szereg parterów porośniętych ozdobnie strzyżonymi krzewami lub pokrytych dywanowo klombami kwiatowymi. Na środku każdego z parterów stała kolumna z XVIII-wiecznym wazonem służącym za donicę dla pnączy. Na końcu środkowej alei przecinającej gazon stanął pomnik z popiersiem biskupa Jerzego Tyszkiewicza (1596-1656), a przed głównym wejściem do pałacu - dwie wiwatowe armatki, które później przeniesiono w głąb parku, a ich miejsce zajęła marmurowa wanna pochodząca z Rosji, z czasów Katarzyny II. W niszy nad bocznym wejściem do pałacu umieszczono marmurowe popiersie króla Jana Sobieskiego w rycerskim hełmie na głowie, zaś pomnik całego zakutego w zbroję, anonimowego rycerza stanął pośrodku okrągłego klombu kwiatowego, znajdującego się na prawo od pałacu. Przy licznych alejkach parku, mającego powierzchnię 12,7 ha, można było spotkać szereg rzeźb przedstawiających postaci znane ze starożytnej mitologii. Część parku nazwano "Szwajcarią" ze względu na niemal górskie pofałdowanie terenu. W skalistym podłożu wykuto sztuczne groty, naturalne niecki wypełniono wodą, tworząc system stawów połączonych strumieniem z kilkoma kaskadami. W głębi parku przetrwała kilkukondygnacyjna wieża, będąca pozostałością po XVII-wiecznym zameczku. Józef Tyszkiewicz przebudował ją na neogotycką kaplicę, natomiast jego syn Władysław przeznaczył na mieszkania dla służby. Park otoczony został z trzech stron sztucznym jeziorem o powierzchni kilkuset hektarów, połączonym kanałem z naturalnym jeziorem Galve.

Trójkondygnacyjna wieża - za czasów Józefa Tyszkiewicza służyła jako kaplica


Podczas I wojny światowej pałac został zdewastowany, a większość jego wyposażenia przepadła. Kiedy w 1915 roku wojska niemieckie zbliżały się do Wilna, w pałacu landwarowskim zakwaterowali się oficerowie sztabu rosyjskiej armii. Polecili oni Władysławowi Tyszkiewiczowi wywieźć wszystkie cenne przedmioty w głąb Rosji i oznajmili mu, że pałac zostanie wysadzony w powietrze, aby nie dostał się w ręce niemieckie. Wszystko to, co zostało wywiezione do Rosji, przepadło. Ocalały tylko te nieliczne dzieła sztuki, które udało się potajemnie przewieźć do Wilna i przechować w pałacu przy ulicy Trockiej. Pałac jednak ocalał, gdyż kozak, który miał  go wysadzić w powietrze, został przekupiony przez Tyszkiewiczów sumą 100 rubli.
Działania wojenne doprowadziły jednak pałac do znacznej dewastacji i po zakończeniu wojny jego właściciele nie zdecydowali się w nim zamieszkać. Zabezpieczyli go tylko przed dalszymi zniszczeniami, a ich siedzibą stał się dotychczasowy budynek administracyjny oraz pomieszczenia nad stajnią zaprzęgową. Ocalałe cenne przedmioty i dzieła sztuki zostały wywiezione do Warszawy i umieszczone w prawym skrzydle Pałacu Błękitnego, w którym Tyszkiewiczowie wówczas pomieszkiwali. Słynne włoskie drzwi zostały sprzedane do warszawskiego Zamku Królewskiego i spłonęły wraz z nim podczas II wojny światowej. Władysław Tyszkiewicz zmarł w 1936 roku i został pochowany w landwarowskim kościele, który miał stać się kaplicą grobową rodziny Tyszkiewiczów. Tak się jednak nie stało i tylko on sam spoczywa tam do dzisiaj. Jego żona, Maria Krystyna z Lubomirskich, wyemigrowała we wrześniu 1939 roku do Italii, gdzie mieszkała spokrewniona z włoską rodziną królewską jej synowa Helena, żona Stefana Eugeniusza, który został aresztowany na Litwie przez NKWD i wywieziony do Moskwy, skąd udało mu się z wojskiem Andersa przedostać do Włoch pod koniec działań wojennych. Maria Krystyna Tyszkiewiczowa zmarła w 1958 roku i spoczęła na rzymskim cmentarzu Campo Verano.  We Włoszech też został pochowany Stefan Eugeniusz, zmarły w 1976 roku, zaś jego młodszy brat, Eugeniusz Stanisław, ostatni prawowity właściciel landwarowskiego pałacu, wyemigrował do Anglii, tam zakończył życie w 1990 roku i tam znajduje się jego grób.
II wojnę światową pałac przetrwał bez większych zniszczeń. Po wojnie stał się magazynem zboża, a później, po dobudowaniu jeszcze jednej kondygnacji, urządzono w nim fabrykę dywanów. W 2007 roku jego dzierżawcą na lat 99 stał się jeden z najbogatszych przedsiębiorców budowlanych na Litwie - Laimutis Pinkevičius. Gdy w 2008 roku brał ślub z piękną litewską modelką, Astą Valentaite, przyrzekał, że najdalej za trzy lata pałac będzie odrestaurowany i młoda para w nim zamieszka. Niestety, kiedy oglądaliśmy landwarowski pałac w sierpniu 2013 roku, nic nie wskazywało, że rozpoczęto w nim jakiekolwiek prace renowacyjne. Tymczasem w pierwszych dniach jesieni 2016 roku litewska prasa donosiła, iż jest już następny właściciel pałacu w Landwarowie, który kupił go na aukcji przeprowadzonej w ostatnim dniu lata. Okazał się nim młody przedsiębiorca, Ugnius Kiguolis, a wydał na ten zakup 540 tysięcy euro.