Na bezleśnej równinie dzisiejszego powiatu siemiatyckiego, w pobliżu źródeł rzeczki Sielczanki rodzina Łyczków-Dołubowskich postawiła w pierwszej połowie XV w. dwór i założyła wieś, a potem, w 1465 r., zbudowała we wsi kościół. Nie wiemy dzisiaj, jak była obszerna i jak wyglądała siedziba Łyczków, nie traktują bowiem o tym żadne przekazy. Wiadomo natomiast, że już na przełomie stuleci mieszkał w niej marszałek nadworny litewski i starosta drohicki, Jan Steckowicz-Dołubowski. Jego następcami byli Jan Nieciecki i Maciej Rospond, a potem potomni Macieja: syn – Mikołaj i bratanek – Jan Harynek. Ten ostatni, podkomorzy drohicki, zadbał o otoczenie dworu: założył ogród i wykopał w nim dwa stawy.

 
 Dwór w 1995 roku, kiedy mieściła się w nim jeszcze szkoła

    Kolejni właściciele, Oborscy, nie troszczyli się o splendor Dołubowa. Natomiast Arnolf Łaguna, posesor majątku w II połowie XVII w., usiłował uczynić z Dołubowa miasteczko, a dworskim ogrodom nadał charakter barokowy. Wówczas to wokół stawów wyrosły kwietniki oraz kępy krzewów i drzew. Po śmierci Arnolfa Łaguny w 1691 r. dołubowski majątek znalazł się w rękach rodziny Orzeszków, by w 1719 r., po podziale, przejść na własność Markowskich i Karwowskich. Stało się to za sprawą dwóch sióstr Orzeszkówien. Jedna z nich, Łucja, wyszła za mąż za Władysława Markowskiego i wniosła mu w wianie pół Dołubowszczyzny, druga, Joanna, mająca w posagu pozostałą część majątku, poślubiła Michała Karwowskiego, cześnika bielskiego. W 1753 r. włości należące do Markowskich miały już trzech właścicieli: braci Józefa, Antoniego i Franciszka. Józef i Antoni pełnili urząd sędziego ziemskiego powiatu bielskiego i mielnickiego, Franciszek był podczaszym nowogrodzkim. Natomiast druga połowa majątku miała jednego właściciela – Stanisława Karwowskiego, skarbnika bielskiego.
    Na przełomie stuleci całe Dołubowo należało już tylko do Markowskich, a w II połowie XIX w. przeszło w posiadanie rodziny Pieńkowskich. Spośród jej członków najlepiej zapisał się w pamięci Kajetan Ludwik, absolwent uniwersytetu w Dorpacie. W 1861 roku uwłaszczył swoich chłopów – jeszcze przed carskim ukazem, a kiedy wybuchło Powstanie Styczniowe, wziął w nim udział w charakterze komisarza powiatu bielskiego. Został, oczywiście, później aresztowany i osadzony w grodzieńskim więzieniu, gdzie przesłuchiwał go sam Murawiew-Wieszatiel i obiecał mu dożywotnie zesłanie. Niepokorny powstaniec musiał jednak cieszyć się u zaborców pewnymi względami, skoro pozwolili mu poznać w więzieniu, a potem widywać 18-letnią Wiktorię Władyczańską, uwięzioną – jak i on – za czyn powstańczy. Rosjanie zgodzili się nawet na ich ślub w więziennej kaplicy i urządzili im podróż poślubną... kibitką na Sybir.
    Z dala od rodzinnego domu urodziło im się dwoje dzieci, ale szybko zmarło w trudnych, syberyjskich warunkach. Rodzice jakoś przetrwali i po ośmiu latach zesłania wrócili do domu. Stało się to dzięki staraniom Michała Pieńkowskiego, brata Kajetana Ludwika, stacjonującego w Petersburgu oficera carskiej artylerii. On też przyczynił się do tego, że dołubowski majątek nie uległ konfiskacie, a nałożono nań tylko kontrybucję.
    Po powrocie państwa Pieńkowskich z zesłania dwór w Dołubowie znowu począł tętnić życiem. Postawiono murowane budynki gospodarcze, wytyczono w ogrodzie nowe aleje, uzupełniono drzewa w szpalerach, oczyszczono stawy i nadano im bardziej regularne kształty. Gospodarze prowadzili dom otwarty, często gościli bliskich i dalekich krewnych, przyjaciół i znajomych z sąsiedztwa. Słynne były imieniny Wiktorii, na które zjeżdżało do Dołubowa ziemiaństwo z całego powiatu bielskiego.
    W dołubowskim dworze przyszło na świat sześcioro dzieci państwa Pieńkowskich. Spośród czterech synów i dwóch córek najbardziej utalentowanym okazał się urodzony w 1877 roku Ignacy. Mając zaledwie 15 lat, wyjechał do Warszawy, by pobierać nauki u Wojciecha Gersona. Później malarskie studia kontynuował w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, będąc uczniem Leona Wyczółkowskiego, Teodora Axentowicza i Jana Stanisławskiego. Po odbyciu modnych w owych czasach artystycznych podróży do Monachium, Paryża i Włoch zamieszkał w Warszawie. Odwiedzał wówczas często Dołubowo, chociaż wyjazdy na wieś nie przychodziły mu łatwo, zwłaszcza po 1909 r., kiedy mianowany został profesorem Akademii Sztuk Pięknych. Lata międzywojenne spędził w Krakowie, gdzie w tamtejszej ASP otrzymał katedrę po Leonie Wyczółkowskim. I w tym okresie przyjeżdżał nieraz do Dołubowa, by z dala od wielkomiejskiego zgiełku malować podlaskie pejzaże. Zmarł w 1948 r. i został pochowany na Cmentarzu Rakowickim. Pozostawił po sobie bogaty dorobek artystyczny. Niektóre z jego obrazów można oglądać w Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu, w dworku przeniesionym tam z Siemion.

Salonik poświęcony Ignacemu Pieńkowskiemu znajdujący się w dworku przeniesionym z Siemion do skansenu w Ciechanowcu


Kajetan Ludwik Pieńkowski przeżył swoją żonę o 11 lat. Zmarł w 1905 r. i został pochowany obok niej na dołubowskim cmentarzu, w rodzinnym grobowcu odnowionym w 1984 r.
W 1907 r., w dwa lata po śmierci Kajetana Ludwika, jego syn, Saturnin Klemens Pieńkowski, sprzedał z powodu kłopotów finansowych dołubowskie włości Stanisławowi Jakubowi Łowickiemu. W 1912 r. nowy właściciel zbudował drewniany, szerokofrontowy, symetryczny dwór, z gankiem i facjatą – ten sam, który istnieje dzisiaj. Ogrody natomiast pozostawił bez zmian i przetrwały one mniej więcej w tym samym kształcie do początków II wojny światowej. Wojna spowodowała zniszczenie części zabudowań gospodarczych i duże ubytki w drzewostanie. Dramatyczne były także losy mieszkańców dworu. Synowie Stanisława Jakuba i Marii z Czarkowskich, Stanisław junior i Władysław Łowiccy, obaj oficerowie rezerwy, znaleźli się we wrześniu 1939 r. w 42. Pułku Piechoty w Białymstoku, z którym wyruszyli na front. Pułk doznał kilku porażek w bitwach z Niemcami i Rosjanami, a oni zostali wzięci do niewoli przez Sowietów i osadzeni w obozie jenieckim w Kozielsku. Tymczasem ich rodziców zmuszono do opuszczenia dworu. Wraz z córką Aleksandrą wyjechali do Białegostoku, a potem do Turczyna.
Kwiecień 1940 r. okazał się najbardziej tragicznym miesiącem w dziejach rodziny Łowickich. Najpierw, 3 kwietnia zginął w Katyniu od sowieckiej kuli Władysław, 10 dni później żona Stanisława juniora, Łucja z Obuch-Woszczatyńskich, została wywieziona wraz z trójką dzieci do Kazachstanu, a 16 kwietnia Sowieci zastrzelili w Katyniu jej męża.
Kiedy latem 1941 r. Niemcy wypędzili Rosjan z Białostocczyzny, fornale, dla których Sowieci rozparcelowali dobra Łowickich, odnaleźli swojego dziedzica i nakłonili go do powrotu do Dołubowa. Nie odzyskał on jednak swojej własności, była ona już w rękach niemieckich, jemu przypadła tylko rola administratora. Nie pełnił jej zresztą długo. Zmarł nagle, obchodząc swoje do niedawna pola, w październiku 1941 r.
Po wojnie majątek Łowickich, liczący 667 hektarów, został rozparcelowany, dwór zajęło gimnazjum, a później szkoła podstawowa, zabudowania gospodarcze otrzymała dawna służba dworska i wkrótce je rozebrała, pozostawiając  tylko młyn.

Zachowany młyn


W 1945 r. Łucji Łowickiej udało się wrócić do kraju z córką Marią i synem Janem. Drugi syn, Marek, zmarł na zesłaniu w Kazachstanie. Zatrzymała się z dziećmi u teściowej, Marii Łowickiej, która od 1943 r. mieszkała w Białymstoku z córką Aleksandrą. Gdy Aleksandra Łowicka wyszła za mąż za Józefa Szabunio i osiedliła się w Szczecinie, przeniosła się do niej Maria Łowicka i tam zmarła w 1961 r. Łucja Łowicka wróciła do zawodu nauczycielskiego, skończyła warszawską AWF i przez wiele lat pracowała w białostockich szkołach. Potem przeprowadziła się do Tczewa, gdzie zakończyła życie w 1994 r.

Opuszczony dwór na zdjęciu wykonanym w 2012 roku


Przez cały okres PRL dwór trzymał się dość krzepko, głównie dzięki temu, że mieściła się w nim szkoła. Kiedy w połowie lat 90. ubiegłego stulecia wybudowano w Dołubowie nowy budynek szkolny, dla dworu nadeszły znacznie gorsze czasy. Wprawdzie w 1998 r. spadkobiercy Stanisława Jakuba Łowickiego, Aleksandra Łowicka-Szabunio, Maria Łowicka-Kołtan i Jan Łowicki odkupili od Urzędu Gminy dwór wraz z resztką parku o powierzchni 3,47 ha, z zamiarem odtworzenia założenia dworsko-ogrodowego, lecz na zamiarze tylko się skończyło. Przed 5 laty dołubowski dwór zmienił właściciela, ale nie zmienił się przez to jego stan. W dalszym ciągu niszczeje, podobnie jak i resztki dworskiego parku.