Grodzisk to wieś leżąca w powiecie sokołowskim, nad rzeką Cetynią, będącą dopływem Bugu. Badania archeologiczne wykazały, że już na przełomie VI i VII wieku n.e. istniała w tym miejscu osada i to w postaci grodziska. Stąd dzisiejsza nazwa wsi. W pierwszej połowie XV wieku poczęli osiedlać się nad Cetynią Rusini i nazwali swoją wieś Horodzisko. W XVI wieku Grodzisk wchodził w skład dóbr sokołowskich, które były własnością rodziny Kiszków, począwszy od Stanisława Kiszki (1452-1514) herbu Dąbrowa, hetmana wielkiego litewskiego, a skończywszy na Janie Kiszce (1547-1591), kasztelanie wileńskim i wojewodzie brzesko-litewskiem, ożenionym z księżną Elżbietą Ostrogską (1560-1599). Po śmierci Jana Kiszki jego żona wyszła po raz drugi za mąż za Krzysztofa "Pioruna" Radziwiłła (1547-1603), hetmana wielkiego litewskiego i wojewodę wileńskiego, wnosząc mu dobra sokołowskie wraz z Grodziskiem. Należały one do Radziwiłłów do 1664 roku. W tymże roku Bogusław Radziwiłł (1620-1669) sprzedał je Janowi Kazimierzowi Krasińskiemu (1607-1669) herbu Ślepowron, podskarbiemu wielkiemu koronnemu i należały one do rodziny Krasińskich przez ponad 100 lat. 

W kwietniu 1825 r. wydzielony z dóbr sokołowskich Grodzisk nabył Tomasz Wacław Jan hr. Załuski (1798-1849) herbu Junosza, żonaty od 1818 roku z Aleksandrą Młocką herbu Prawdzic. W 1835 r. przeszedł on w ręce Stanisława Młockiego (1793-1861), brata Aleksandry z Młockich Załuskiej, żonatego z Anną Załuską, siostrą Tomasza Wacława Jana hr. Załuskiego. W 1852 r. majątek grodziski nabył Wawrzyniec Żółkowski (1831-?), żonaty od 1850 roku z Franciszką Skorupkówną (1832-?). W 1887 roku odsprzedał go Ryszardowi Lortschowi, który przybył do Grodziska ze Żmudzi, ale jego przodkami byli Francuzi, którzy uciekli z Francji przed prześladowaniami hugenotów. W 1901 roku Lortsch sprzedał grodziski majątek o powierzchni 260 hektarów Janowi Żółkowskiemu (1842-1910). Od tego czasu aż do II wojny światowej Żółkowscy byli jego właścicielami, z wyjątkiem dwuletniego okresu, kiedy zarządzał nim Adolf Lortsch. Oni też zbudowali zachowany do naszych czasów dwór. 

 
 Dwór Żółkowskich w Grodzisku

Na planie wydłużonego prostokąta, na podmurówce ceglanej stanął niepodpiwniczony, drewniany, parterowy budynek, pokryty blaszanym dachem dwuspadowym. Przed siedmioosiową elewacją frontową, skierowaną na wschód, wykonano ażurowy ganek, którego osiem słupów o fazowanych narożach dźwigało dwuspadowy daszek i trójkątny przyczółek. Szczyty elewacji bocznych i przyczółek ganku oraz wszystkie elewacje do wysokości okien oszalowano pionowo, a wyżej szalunek ułożony został poziomo. 

Ganek

Adolf Lortsch (1883-1940), syn Ryszarda, przybył do Grodziska w 1905 roku jako 22-letni młodzieniec po zakończeniu nauki za granicą. Szybko dał się poznać jako bawidamek, niepoważnie traktujący zarządzanie majątkiem i w ciągu dwóch lat doprowadził go do upadku. Popadł w takie długi, że musiał uciekać przed wierzycielami. Najpierw schronił się u siostry, Jadwigi Zambrzyckiej w Kupientynie, a potem w Kijowie, gdzie poznał Marię Pietrownę Bilik (1880-1931), spolonizowaną Rosjankę, niezwykle bogatą wdowę po baronie Budbergu. Odziedziczyła ona po mężu część Czeczenii, w której znajdowały się bogate złoża ropy naftowej oraz miasto Grozny. Złoża te były eksploatowane przez American Standard Oil Company, płacącą za dzierżawę niesamowite, jak na ówczesne czasy, sumy. Adolf Lortsch ożenił się w 1913 roku z Marią Pietrowną Bilik i stał się współwłaścicielem tych bogatych złóż, otrzymując z tego tytułu od amerykańskiej firmy100 tysięcy dolarów rocznie. Niestety, w 1917 roku bolszewicy wkroczyli do Czeczenii, a Lortschowie wyjechali do Nicei, gdzie Adolf pełnił rolę konsula honorowego Rzeczypospolitej Polskiej. W 1931 roku, po śmierci żony, wrócił do Polski i zamieszkał w Warszawie. W maju 1940 roku został aresztowany przez Niemców i stracony w Palmirach razem z Januszem Kusocińskim i Maciejem Ratajem.

Elewacja ogrodowa dworu

Gdy Adolf Lortsch przebywał w pierwszych latach XX wieku w Grodzisku, poznał Helenę Mniszkównę, słynną w owych czasach powieściopisarkę, mieszkającą w sąsiednich Sabniach. Musiał na niej wywrzeć niemałe wrażenie, bowiem stał się głównym bohaterem jej powieści zatytułowanej "Panicz". Jego powieściowe nazwisko to Denhoff, Grodzisk nazwała Mniszkówna Wodzewem, a Sabnie - Worczynem. Sama autorka również zaistniała w tej powieści pod imieniem Irena. 

Podczas pobytu Adolfa Lorstcha w Grodzisku doszło do nietuzinkowego wydarzenia. Pewnego dnia, po powrocie z Warszawy, gdzie razem z Mniszkówną wziął udział w manifestacji patriotycznej, kazał jednemu z fornali wspiąć się na sam wierzchołek wysokiej topoli i zawiesić na nim czerwoną flagę. Przykazał mu też, aby schodząc z drzewa, ścinał po kolei wszystkie gałęzie. W ten sposób powstał potężny, wysoki maszt, z powiewającą flagą, niemiłą carskim władzom. Gdy dowiedzieli się o tym żandarmi, przyjechali, żeby ją usunąć. Nikt jednak nie potrafił wspiąć się na ten topolowy maszt, a usiłowania zestrzelenia jej z karabinów spełzły na niczym. Dopiero po wielu miesiącach słońce i wiatr zamieniły ją w bezbarwne strzępy.

Po bankructwie Adolfa Lortscha Józef Żółkowski, syn Jana, ożeniony z Bolesławą Bujalską przejął majątek grodziski i począł go wyprowadzać z zapaści. Zajął się pszczelarstwem i sadownictwem, uprawiał też buraki cukrowe, dzięki którym napływały pieniądze na spłatę zadłużenia i kredytów. W 1927 roku najstarszy z siedmiu synów Józefa, Roman, ożeniony ze Stefanią Moczulską z Frankpola, z zawodu nauczycielką, odziedziczył ojcowskie dobra i kontynuował jego racjonalną gospodarkę. 

Pomnik Matki Bożej w dworskim parku

Tuż przed wybuchem II wojny światowej Roman Żółkowski zgłosił się do swojej jednostki wojskowej, ale z powodu klęsk ponoszonych przez polskie oddziały został wkrótce zdemobilizowany. 28 września 1939 roku do Grodziska weszło wojsko sowieckie. We dworze panoszyli się Kozacy, rabując lub niszcząc co im wpadło w oko i strzelając do zwierząt. Chcieli też rozstrzelać Romana Żółkowskiego i jednego z jego braci, kazali im nawet wykopać sobie grób, ale wstawił się za nimi któryś z byłych fornali i to uratowało im życie. Kiedy w wyniku paktu Mołotow-Ribbentrop Grodzisk znalazł się w strefie niemieckiej, Kozacy na odchodnym ogołocili dwór i zdewastowali zabudowania gospodarcze. Podczas okupacji Niemcy uczynili Romana Żółkowskiego administratorem własnego majątku, dzięki czemu mógł on nie tylko z rodziną mieszkać we dworze, ale przyjąć także uchodźców z Warszawy, wśród których znalazła się polska pisarka żydowskiego pochodzenia, uciekinierka z getta - Karolina Beylin. W lipcu 1944 roku Roman Żółkowski został aresztowany, a jego brat Wiesław rozstrzelany przez Niemców. Romana udało się wykupić z rąk oprawców. Musiał się jednak ukrywać, a kryjówką stał się partyzancki oddział Armii Krajowej. Po zakończeniu wojny został aresztowany przez UB, rodzinę wydalono z dworu, pozwalając jej zabrać swoje osobiste rzeczy tylko w dwóch walizkach, a majątek dworski, liczący wówczas 241 hektarów, rozparcelowano. Między miejscowych małorolnych chłopów rozdzielono151 hektarów, resztę przejął Państwowy Fundusz Ziemi. 

Roman Żółkowski imał się różnych zajęć po opuszczeniu więzienia, co stało się dzięki wstawiennictwu Karoliny Beylin. Był między innymi wozakiem mleka i to przez kilka lat. Dopiero pod koniec życia otrzymał odpowiednią pracę w gospodarstwie doświadczalnym Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie. Syn Romana, Jerzy Żółkowski, pracownik naukowy Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, światowej sławy specjalista w zakresie hodowli bydła, próbował odzyskać rodzinną posiadłość - dwór w Grodzisku z 10-hektarową działką - ale bezskutecznie. Budynek dworski przez długi okres był siedzibą biblioteki, a od 1977 roku do chwili obecnej jest własnością Koła Łowieckiego "Olszynka" w Warszawie.