Kurowo od zarania swoich dziejów związane było z włością Waniewo, którą w 1501 r. przyszły król Polski, a wtenczas Wielki Książę Litewski, Aleksander Jagiellończyk, nadał przyszłemu wojewodzie wileńskiemu, Mikołajowi Radziwiłłowi. Mikołaj Radziwiłł wybudował w Waniewie zamek, mający strzec przeprawy przez Narew na jednym z głównych szlaków wiodących z Korony na Litwę. Kilkanaście lat później doszło do wieloletniej wojny między Radziwiłłami a Gasztołdami władającymi niedaleko leżącym Tykocinem. Podczas jednej z potyczek zwolennicy Mikołaja Radziwiłła spalili tykociński zamek. Olbracht Gasztołd nie pozostał dłużny i wkrótce zrobił to samo z zamkiem waniewskim. Wówczas ośrodek radziwiłłowskich dóbr został przeniesiony z Waniewa do pobliskiego Kurowa. Musiał zatem istnieć już wtedy dwór w Kurowie i to nie byle jaki, skoro stał się centrum rozległego klucza waniewskiego.

Dwór w Kurowie - siedziba dyrekcji Narwiańskiego Parku Narodowego


Waniewo wraz z Kurowem pozostawało własnością Radziwiłłów przez sto lat. Potem posesorami tych dóbr byli: kasztelan bielski – Hieronim Sieniawski, książę słucki – Jerzy Olelkowicz, Katarzyna z Tęczyńskich Olelkowiczowa – żona księcia Jerzego oraz kasztelan łęczycki i starosta bielski – Paweł Szczawiński. Około roku 1635 doszło do wyodrębnienia się z waniewskiej włości majątku Kurowo. Jego właścicielem został Franciszek Szczawiński.
W 1676 r. Kurowo otrzymali w wianie Tomasz Kalinkiewicz i Stanisław Kurzeniecki poprzez ożenek z pannami Szczawińskimi, ale już po roku znalazło się ono wraz z całym kluczem waniewskim w rękach kupieckiej rodziny Orsettich. Włoscy kupcy, osiadli od wielu lat w Małopolsce, nie gospodarzyli sami w Waniewie czy Kurowie, lecz oddawali majątek w dzierżawę. I tak w 1814 r. jako dzierżawca Kurowa wymieniany jest Józef Biłgorajski, zaś w 1824 r. – Józef Podbielski. W 1832 r. Stefan Roztworowski ożenił się z wdową po Adamie Orsettim i wykupił waniewskie dobra w całości.
W drugiej połowie XIX w. Kurowo należało do rodziny Kozłowskich. Początkowo mieszkali oni w dworze modrzewiowym, ale gdy spłonął po uderzeniu pioruna, wybudowali dwór murowany z cegły, parterowy, siedmioosiowy, pokryty dachówką. W 1887 r., kiedy dziedziczką była Julia Kozłowska, majątek liczył ponad 1000 hektarów, pracowało w nim 128 fornali mieszkających w siedmiu czworakach.

Część piętrową dworu wzniósł Franciszek Kołodziejski


Podczas działań I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej dworskie zabudowania uległy zniszczeniu – spłonęło 7 budynków gospodarczych, inwentarz zaś rozkradziono. Dziedzicem na Kurowie był wówczas Franciszek Kołodziejski. Po zakończeniu wojny, mając do dyspozycji ponad 700 hektarów ziemi, dążył do uprzemysłowienia majątku. Postawił nowoczesne budynki gospodarcze, zbudował duży młyn przy drodze do Pajewa, kupował maszyny rolnicze. Powiększył też dwór przez dodanie piętrowego skrzydła z tarasem i okrągłej wieży zwieńczonej krenelażem.

Dobudowana w 1920 roku wieża obserwacyjna

Prowadzone inwestycje wymagały stałego napływu gotówki. Uzyskiwał ją sprzedając okolicznym chłopom łąki w parcelach o powierzchni od 2 do 10 hektarów. Wydatki ciągle jednak przewyższały wpływy i w końcu znalazł się w takiej sytuacji, że nie był w stanie spłacić zaciągniętych w banku kredytów. A kiedy we dworze zawitał komornik z nakazem sekwestracji, doprowadzony do ostateczności dziedzic zastrzelił go. Powędrował oczywiście do więzienia, a zadłużony majątek na licytację. Składało się nań wówczas zaledwie 212 hektarów.
Wykupiła go w 1936 r. Maria Zakrzewska, z domu Podciechowska, która okazała się ostatnią panią na kurowskiej włości. Jej mąż, Bolesław, był przemysłowcem i zajęty własnym przedsiębiorstwem nie miał już czasu na prowadzenie gospodarstwa rolnego. Zarządzała więc nim sama, mając do pomocy brata męża, Eugeniusza, oficjalnego administratora Kurowa. Nowi właściciele w ciągu trzech lat doprowadzili kurowski majątek – wielkim nakładem pracy i trafnymi inwestycjami – do stanu niebywałego wcześniej rozkwitu. Niestety, wybuch II wojny światowej zakończył ich trzyletnią, efektywną pracę. W październiku 1939 r. Kurowo zajęli Sowieci i wkrótce we dworze urządzili sierociniec, a majątek próbowali zamienić na sowchoz. Nim jednak do tego ostatecznie doprowadzili, musieli uciekać przed Niemcami. Maria i Bolesław Zakrzewscy przenieśli się tymczasem do Warszawy. Ich syn Zbigniew wstąpił do AK i walczył w Powstaniu Warszawskim, a po wojnie ukończył Wydział Rolniczy SGGW, by potem przez wiele lat pracować za granicą, głównie w Afryce.
Podczas okupacji niemieckiej w majątku zarządzanym przez Niemca o nazwisku Nolde pracowano jak za dawnych czasów. Działania wojenne nie uszkodziły tym razem dworu i zabudowań gospodarczych. Po zakończeniu wojny nie przeprowadzono parcelacji dworskiej ziemi, lecz utworzono na niej Państwowe Gospodarstwo Rolne. W latach pięćdziesiątych zarządzał nim Ludomir Toczyłowski, brat Stefana, właściciela majątku i dworu w niedalekim Pentowie. Dzięki jego staraniom w początku lat sześćdziesiątych w Kurowie powstała stacja szkółkarsko-nasienna.
W 1988 r. dwór przestał być własnością PGR. Przejął go wraz z parkiem Zarząd Narwiańskiego Parku Krajobrazowego i w latach 1992-1993 przeprowadził generalny remont. W 1997 roku park krajobrazowy został przekształcony w Narwiański Park Narodowy.

Dolina Narwi widziana z wieży obserwacyjnej

Mieszkający ciągle za granicą Zbigniew Zakrzewski nie rościł pretensji do otrzymanej w spadku własności. Cieszył się ponoć nawet i z dumą opowiadał, że jego majątek wszedł w skład parku narodowego, a w jego dworze znalazła swoją siedzibę dyrekcja parku, stacja naukowo-badawcza i muzeum narwiańskiej przyrody.
Dworski park jest niewielki, ale niezwykle urodziwy. Rosną w nim piękne okazy dębu bezszypułkowego, jodły kanadyjskiej, klonu czerwonolistnego, wiązu, świerków i lip obrzeżających aleje. Aleja świerkowa wiedzie do przystani utworzonej na starorzeczu Narwi, skąd można wybrać się łódką w głąb Narwiańskiego Parku Narodowego lub wejść na drewnianą kładkę i zobaczyć jak wygląda bagienny teren „Polskiej Amazonii”.

Starorzecze Narwi podchodzi do samego dworu