W początkach XVI wieku przybył do Sidry i osiadł w niej na stałe Litwin z dziada pradziada, Hryń Wołłowicz, aby na polecenie króla sprawować nadzór nad eksploatacją zasobów południowej części Puszczy Grodzieńskiej. Z trzech jego synów Iwan odziedziczył po nim Pawłowicze, Łukasz – Andrzejewo, a Bogdan pozostał w Sidrze. On to pierwszy wzniósł tutaj – prawdopodobnie w 1536 roku – dworską rezydencję. Rozbudował ją jego syn, Ostafi, który 3 lata później staje się właścicielem sidrzańskiego majątku, a w 1576 roku stawia dwór murowany w Sidrze, której 10 lat wcześniej sam nadał prawa lokacyjne. Aby być w zgodzie z wprowadzaną wówczas pomiarą włóczną, oddziela część rezydencjonalną od folwarcznej, przenosząc tę drugą na wzgórze wznoszące się poza miastem.
Sidrzańskie dobra były własnością rodziny Wołłowiczów do 1643 roku. Później przeszły w ręce Potockich, którzy władali nimi z małymi przerwami do III rozbioru Rzeczypospolitej. W 1816 roku doszło do licytacji majątku: północną część Sidry wraz z dworską rezydencją nabył Karol Husarzewski, zaś południową część miasta z folwarkiem – Józef Eynarowicz, dziedzic na Kudrawce. Po Powstaniu Listopadowym, w którym wziął udział Husarzewski, jego majątek został rozparcelowany, a zabudowania dworskie i założenia ogrodowe uległy całkowitemu zniszczeniu. Natomiast folwark, należący wówczas do dóbr kudrawskich, prosperował zupełnie dobrze. Kazimierz Eynarowicz, wnuk Józefa, rozbudował go nawet, wznosząc solidne, murowane budynki gospodarcze i wodny młyn na płynącej obok rzece.
Kiedy w 1908 roku folwark w Sidrze odziedziczył jeden z synów Kazimierza, Stanisław, został on oddzielony od dóbr Kudrawka i stał się samodzielnym majątkiem. Na porośniętym sosnowym lasem wzgórzu, górującym nad folwarcznymi zabudowaniami, wyrósł w latach dwudziestych dwór. Postawiono go na wysokiej podmurówce, ściany wzniesiono z drewnianych bali i oszalowano deskami. Był obszerny, dziewięcioosiowy, z facjatami – robił więc na mieszkańcach miasteczka nie byle jakie wrażenie. Nazywali go nawet „pałacem”. Z jego okien rozciągał się piękny widok na płynącą w dole rzekę, na jej rozlewiska, sztucznie utworzone stawy, na lipową aleję prowadzącą do zabudowań gospodarczych.

 
 Dwór Eynarowiczów w Sidrze - przez wiele lat mieścił Gminny Ośrodek Zdrowia


Najstarsi mieszkańcy Sidry pamiętają ostatniego właściciela dworu na sosnowym wzgórzu i powiadają, iż nosił się wytwornie, jeździł czerwonym chryslerem z odkrywanym dachem, był wyśmienitym strzelcem i nieraz się zdarzało, że z jadącego kabrioletu jednym strzałem ugodził ptaka w locie. O jego strzeleckich umiejętnościach i skłonności do robienia kawałów pisze w „Szczenięcych latach” zaprzyjaźniony z nim Melchior Wańkowicz:
Staś Eynarowicz, doskonały strzelec, zauważywszy kiedyś, że udało się do ubikacji grono dziewic, zebrał nas, umieścił na drzwiach szaletu pudełko od papierosów i głośno zakładał się o rubla, że trafi w sam środek, przy czym kula przebije obie ściany. Długo cierpiały dziewice z Nowotrzebów, ważąc w sobie wybór między męczeństwem a hańbą, aż wreszcie na „raz, dwa, trzy - strzelam” rozwarły się drzwi i wyskoczył z nich barwny bukiet spłonionych dziewcząt.
W latach trzydziestych rodzina Eynarowiczów więcej czasu spędzała w Grodnie i Kudrawce, którą po śmierci brata Wincentego odziedziczył Stanisław, niż w Sidrze. Do sidrzańskiego dworu przyjeżdżała tylko i to jedynie latem żona Stanisława. Chorowała na gruźlicę płuc, a suchy klimat i żywiczne powietrze sosnowego lasu łagodziły jej dolegliwości.
Dwór przetrwał II wojnę światową. Zdewastowali go jednak i rozgrabili sowieccy żołnierze z obsługi działek przeciwlotniczych zainstalowanych na wzgórzu. Majątek oczywiście rozparcelowano, a w budynku dworskim mieściły się biura PGR, SKR i Urzędu Gminnego. Potem jakiś miejscowy decydent wymyślił, iż budynek dworski należy rozebrać i z uzyskanego materiału zbudować PGR-owski kurnik w Makowlanach. Przeciwstawił się temu miejscowy lekarz, dr Mieczysław Kuźma. Dzięki jego staraniom i petycji wysłanej do samego Bieruta dwór został uratowany. Przeznaczono go na izbę porodową po dokonaniu w latach 1953-1954 prowizorycznego remontu. Następny remont, tym razem już gruntowny, miał miejsce w 1983 roku. Doprowadził do niego dr Ireneusz Pawłowski, kierownik Gminnego Ośrodka Zdrowia zajmującego wraz z dwoma mieszkaniami dla lekarzy cały budynek. Po remontach tych dwór stracił wprawdzie swój dawny kształt i charakter, ale nie grozi mu za to unicestwienie. Jeszcze przez wiele lat służyć będzie pacjentom z Sidry i okolicznych wiosek, tym bardziej iż spadkobiercy Stanisława Eynarowicza nie upominają się o zwrot majątku.

Kudrawka należała do rodziny Eynarowiczów przynajmniej od 1784 roku. Nie imały jej się zawieruchy dziejowe i nawet obie wojny światowe obeszły się z nią dość łagodnie. Nie oparła się dopiero władcom PRL-u. Podobnie jak dobra sidrzańskie została rozparcelowana. Piękne założenie parkowo-ogrodowe było systematycznie dewastowane i stopniowo zamieniane na uprawne pola, łąki i pastwiska. Drewniany dwór, póki był siedzibą szkoły, trwał jakoś, chociaż niszczał z roku na roku. Kiedy opustoszał, zniknął szybko z powierzchni ziemi, a jeszcze wcześniej zniknęły wszystkie zabudowania gospodarcze.

W odległości kilku zaledwie kilometrów od Sidry, na śródleśnej polanie stoi jeszcze jeden stary dwór drewniany. Zbudował go prawdopodobnie w 1877 roku Kazimierz Eynarowicz dla swojej żony Wandy i stąd jego nazwa – Wandzin. Następca Kazimierza, Stanisław Eynarowicz sprzedał go przed 1937 roku Bolesławowi Sulikowskiemu, w którego posiadaniu pozostawał do 1953 roku. Nie był to duży majątek, więc nie objęła go powojenna parcelacja. Po śmierci Sulikowskiego właścicielkami Wandzina stały się dwie siostry, Albina i Stanisława Powarzy, które w 1976 roku sprzedały go Spółdzielni Kółek Rolniczych w Sidrze. Wówczas we dworze zamieszkali pracownicy SKR, a w zabudowaniach gospodarczych hodowano trzodę chlewną.

 
 Opuszczony dwór Wandzin

Kiedy oglądamy dwór w 2015 roku, sprawia przygnębiające wrażenie. Opuszczony, z powybijanymi szybami, z rozsypującymi się schodami, porastający mchem i rdzą zacieków nie zachęca do przekroczenia progów. Natomiast otoczenie wzbudza niekłamany zachwyt. Gęsto obsadzona starymi lipami aleja, dawno zresztą już nie używana, potężne dęby, strzeliste świerki, przywołują nastrój minionych czasów.