Tereny, na których położony był majątek Rohoźnica, należały przed  XVI wiekiem do wielkich książąt litewskich, potem stały się własnością Kieżgajłów, którego najwybitniejszym przedstawicielem był Stanisław Janowicz Kieżgajło herbu Zadora, hetman wielki litewski (w latach 1501-1503) i kasztelan wileński (1522-1527). Kiedy Bona Sforza wyszła za mąż za Zygmunta Starego i została królową Polski oraz wielką księżną litewską, ziemie te przeszły w jej ręce. Później stały się majątkiem Puksztów herbu Kościesza. Najbardziej znanymi z nich byli: Marcin Pukszta, któremu Zygmunt August w 1546 roku potwierdził akt nabycia Łopienicy w powiecie wołkowyskim; jego syn Hieronim, chorąży wołkowyski, poseł na sejm – jego podpis widnieje na akcie Unii Lubelskiej z 1569 roku; Jan Pukszta, chorąży wołkowyski, członek rady wojennej przy hetmanie Chodkiewiczu powołanej w 1620 roku.

 
 Widok dworu od strony dziedzińca


Antonina Pukszta wychodząc za mąż około roku 1740 za Kazimierza Suchodolskiego herbu Ślepowron, wniosła mu w wianie majątek Rohoźnica. Ich syn, Antoni Suchodolski (1750-1799), kasztelan smoleński i merecki oraz wojewoda grodzieński, żonaty z Teresą Bychowiec, zbudował w 1791 roku w Rohoźnicy okazały, klasycystyczny dwór. Był on murowany, postawiony na planie wydłużonego prostokąta, prawdopodobnie trzynastoosiowy, parterowy z wyjątkiem trójosiowej części środkowej, którą podwyższono o jedną kondygnację. Poprzedzał  ją czterokolumnowy portyk w wielkim porządku. Korynckie kolumny, postawione na wysokich, czworobocznych postumentach, dźwigały belkowanie ozdobione girlandowym fryzem, ponad którym znajdował się wydatny gzyms kostkowy. Całość wieńczyła ścianka attykowa ze spływami po bokach, udekorowana w środkowej części girlandowym wieńcem. Dodatkowe ozdoby portyku stanowiły korynckie pilastry na ścianach bocznych oraz żeliwne lub brązowe wazony postawione po bokach i pośrodku części szczytowej. Skrajne kolumny portyku zostały połączone ściankami na całej wysokości z elewacją. Zarówno w ich części parterowej, jak i piętrowej znalazły się zaślepione okna.

Czterokolumnowy portyk


W elewacji ogrodowej również na pierwszy plan wysuwała się dwukondygnacyjna część środkowa, która przybrała kształt pseudoryzalitu zwieńczonego trójkątnym szczytem otoczonym kostkowym i profilowanym gzymsem. Naroża ryzalitu i jego przestrzenie międzyokienne zdobiły pilastry z korynckimi głowicami.

Elewacja ogrodowa


Drzwi wejściowe prowadziły z portyku do obszernej sieni ogrzewanej dużym, okrągłym piecem z białych kafli. Tuż przy nim było wejście do gabinetu pana domu i jego garderoby, usytuowanych już  w bocznym, prawym skrzydle. Za nimi biegły w układzie dwutraktowym pomieszczenia mieszkalne, niewyróżniające się niczym szczególnym, z wyjątkiem „pokoju królewskiego”, nazwanego tak z tej racji, iż nocował w nim król Stanisław August Poniatowski, który odwiedził swego czasu Antoniego Suchodolskiego. Ten pokój wyróżniał się pięknym kominkiem, ozdobionym rzeźbionymi w marmurze amorkami. Po drugiej stronie sieni, vis-à-vis głównego wejścia znajdowały się drzwi osadzone w profilowanych ramach, prowadzące do salonu, którego ściany pokrywały malowidła z weneckimi pejzażami. Na piętrze, ponad sienią i salonem usytuowano salę balową, ale nie urządzono jej do końca. Chyba nie odbył się w niej nigdy żaden bal – głównie z powodu licznych wojen, powstań, okupacji, zawirowań politycznych.

Oficyna


Przed dworem znajdował się obszerny dziedziniec bez drzew i krzewów, z okrągłym klombem po środku, zamknięty z dwóch stron identycznymi, parterowymi oficynami. W jednej z nich znajdowały się pokoje mieszkalne i gościnne, drugą przeznaczono na spichlerz. Z dziedzińca wyjeżdżało się przez paradną bramę ograniczoną dwoma masywnymi, czworobocznymi filarami, zwieńczonymi kamiennymi wazonami, by znaleźć się na szerokiej, kasztanowej alei. Po jej lewej stronie, na niewielkim wzgórku zbudowano – w tym samym roku co i dwór – kaplicę dworską p.w. św. Huberta.

Brama wjazdowa


Po przeciwnej stronie dworu, oddzielony od niego czterema terasami z kwiatowymi rabatami, rozciągał się rozległy park ze starodrzewiem posadzonym chyba jeszcze przez Puksztów. Najwięcej było w nim sędziwych brzóz, sosen, świerków, platanów, grochodrzewów, a największe wrażenie robiły dwie aleje obsadzone lipami znacznie starszymi od dworu.

Dawna alejka parkowa Zarastający staw w parku


Antoni Suchodolski miał córkę Franciszkę i dwóch synów: Ignacego i Jana. Młodszy z nich, Jan (1780-?) został po ojcu panem na Rohoźnicy. Ożenił się z Teklą Downarowicz, która urodziła mu siedmioro dzieci: dwie córki i pięciu synów. Żaden z nich nie został jednak dziedzicem Rohoźnicy.
January Suchodolski (1797-1875), wybrał karierę wojskową i w 1810 roku wstąpił do Korpusu Kadetów Szkoły Elementarnej Artylerii i Inżynierów Wojsk Księstwa Warszawskiego mieszczącej się w warszawskim Arsenale. W 1823 roku został adiutantem polowym generała Wincentego Krasińskiego, a w 1830 roku w stopniu kapitana wziął udział w Powstaniu Listopadowym. Po jego upadku nie wyjechał na emigrację, lecz przyjął rządowe stypendium artystyczne, wykorzystując swoje zdolności malarskie. Studiował w Rzymie, pomieszkiwał w Warszawie, Paryżu, Petersburgu i Krakowie. W 1848 kupił majątek w Bojmie na Podlasiu i tam osiadł. Był jednym z założycieli Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych oraz Muzeum Sztuk Pięknych w Warszawie. Zdobył popularność jako autor romantycznych obrazów o charakterze patriotycznym i batalistycznej tematyce. Malował głównie sceny historyczno-batalistyczne z okresu wojen napoleońskich i Powstania Listopadowego. 
Rajnold Suchodolski (1804-1831) również nie zagrzał miejsca w ojcowskich dobrach. Był poetą, a kiedy wybuchło Powstanie Listopadowe został członkiem Towarzystwa Patriotycznego i walczył  jako podchorąży 5 pułku strzelców pieszych. Ranny pod Ostrołęką, odznaczony Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari, zginął na Pradze, broniąc Warszawy przed rosyjskim wojskiem marszałka Paskiewicza.
Walenty Suchodolski (ok. 1800-?) porucznik wojska polskiego Księstwa Warszawskiego. Podczas Powstania Listopadowego walczył w 4 pułku ułanów i za niezwykłą dzielność został odznaczony Złotym Krzyżem Virtuti Militari. Pojmany do rosyjskiej niewoli uciekł z niej i emigrował do Francji, gdzie żył w biedzie i zmarł prawdopodobnie w Paryżu.
Jacek Suchodolski już jako student został przez Rosjan aresztowany za działalność patriotyczną i zesłany do kazamatów, skąd wrócił obłąkany.
Piąty z braci, Kazimierz, również walczył w Powstaniu Listopadowym, ale nie wiemy, co się z nim stało po upadku powstańczego zrywu.
Majątek Rohoźnica został zaś na pewno Suchodolskim przez władze carskie odebrany. Świadczy o tym chociażby zburzenie na rozkaz samego Murawiewa-Wieszatiela kaplicy dworskiej św. Huberta. Zapewne nowym właścicielem majątku został jakiś Rosjanin, chociaż już w okresie Powstania Styczniowego był nim niejaki Szabański, którego syn zginął w pobliskim Bebetowie podczas potyczki oddziału powstańczego z rosyjskim wojskiem. Na przełomie XIX i XX wieku Rohoźnica była w rękach Sieheniów herbu Syrokomla, od których w 1906 roku odkupił ją Oskar Meysztowicz z Pojościa herbu Rawicz. To on zapewne, jeśli nie Sieheniowie, powiększył dwór przez wydłużenie bocznych skrzydeł, czyniąc go budowlą siedemnastoosiową, oraz wybudował przed ryzalitem od strony ogrodu obszerny taras nakryty szerokim balkonem wspartym na czterech czworobocznych filarach. On też wmurował w płycinę dolną bocznej ścianki portyku znalezioną w zrujnowanej kaplicy dworskiej erekcyjną tablicę wykonaną z czerwonego granitu. Napis na niej głosił: Opatrzność zbudowała przez dziedzica Antoniego Suchodolskiego Kasztelana smoleńskiego Orderów polskich kawalera 1791.
Oskar Meysztowicz (1874-1939), ożeniony z Florentyną Kęszycką (1887-1964) z Kęszyc herbu Nałęcz, miał trzech synów i trzy córki. Najstarszą z nich,  Marię (1907-1984) poślubił jej kolega ze studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim, Franciszek Ksawery Ursyn-Pruszyński (1907-1950) z Pruszyna herbu Rawicz, bardziej znany później jako Ksawery Pruszyński – słynny zwłaszcza po II wojnie światowej reporter, pisarz i dyplomata. To dzięki niemu wiemy dzisiaj jak wyglądały niektóre pomieszczenia dworu w Rohoźnicy, bowiem dał ich opis w noweli „Karabela z Meschedu”:
Jadalnią był duży pokój, prawdziwa sala, ciemna w tonie, bo boazerie biegły dookoła, kredens stanowił ciemną plamę, a okna były już pozamykane na noc na wysokie wewnętrzne okiennice, których ciemne drzewo dodawało mroku. Wysoko wisiało parę portretów, artystycznie zupełnie bezwartościowych, z których wynurzały się tylko pożółkłą plamą podgolone łby jakichś wendeńskich podstolich czy upickich wojskich. Ściany były oklejone wielkimi płótnami z malowidłami z końca osiemnastego wieku, też nieszczególnymi, ale swym charakterem przynajmniej podkreślającymi epokę, w której panował nie tylko król Ciołek, ale i mistrz Bacciarelli. Dwa były zupełnie nierozpoznawalne, ale cztery inne ilustrowały najwyraźniej „Eneidę” – co było zresztą zgodne z gustami z tamtych czasów. Widać było, jak płonie wysokie Ilium i jak Eneasz niesie na barkach ku korabiom na wypłowiałym morzu nagą swą żonę, potem Dydo w koronie udziela posłuchania wygnańcom trojańskim; (…) a wreszcie, jako ostatnie panneau, widniał obraz  rzeszy wygnańców trojańskich, kiedy daleko od swej dawnej ojczyzny, wygnani z ziemi ojców, opuściwszy rodzinne Ilium, budowali na wzgórzach obcego Latium swe nowe siedziby – Rzym. (Czemuż polscy budowniczowie tego domu w owym roku 1791 zdobili ściany takim właśnie memento? Czyżby chcieli przypomnieć wnukom, że w miejscu upadłej Troi powstała jeszcze, na innych wprawdzie ziemiach, potężna Roma?). (…)Pod płótnem była ściana, ale malowana, najwyraźniej malowana w jakieś freski. Tak, to były freski, od owych płócien niezawodnie starsze, zasłonięte nimi, gdy stały się niemodne – uchronione tymi trojańskimi płótnami przed zniszczeniem i ludzką pamięcią. Freski zapełniały, jak się potem okazało, całą ścianę i reprodukowano je potem w „Arkadach”. Konserwator wojewódzki, które je sfotografował, był wymieniony jako odkrywca i bodaj za to właśnie otrzymał potem „Polonia Restituta”.
W salonie natomiast wisiały dwa portrety: Szymona Meysztowicza, ojca Oskara, pędzla Kazimierza Pochwalskiego, oraz jednej z czterech sióstr marszałka Sejmu Czteroletniego,  Stanisława Małachowskiego, którego autorem był Józef Pitschmann. Znalazły też tam miejsce obrazy, mające imitować gobeliny, a przedstawiające między innymi Beatrycze i Dantego oraz Judytę z głową Holofernesa. Pochodziły one z paryskiego pałacyku księżnej Katarzyny Dołgorukiej, morganatycznej żony cara Aleksandra II. W jednym z rogów salonu znajdował się marmurowy kominek, na którym stały trzy wazy saskie pochodzące ponoć z buduaru serbskiej królowej Dragi Masin, a ponad nimi mieściło się w stiukowych ramach duże lustro.
W okresie międzywojennym majątek dobrze prosperował, umiejętnie zarządzany przez Oskara Meysztowicza. Nadszedł jednak wrzesień 1939 roku i barbarzyński najazd sowietów na ziemie Rzeczypospolitej. Po wkroczeniu Armii Czerwonej na teren powiatu wołkowyskiego uaktywnili się miejscowi komuniści i to oni, zachęcani przez sowieckie władze, aresztowali i mordowali ludzi, których uważali za wrogów komunizmu. Zabity też został Oskar Meysztowicz. Bestialskiego mordu na nim i na kliku innych osobach, wśród których byli księża (katolicki i prawosławny), dokonano 21 września w Zelwie. Jego ciało i ciała innych ofiar leżały cały dzień na ulicy, bezczeszczone przez morderców. Dopiero w nocy wywieziono je do woroneskiego lasu i pochowano w zbiorowej mogile nad rzeką Zelwianką. W miejscu tym Związek Polaków na Białorusi postawił pomnik na początku lat 90. ubiegłego wieku.
Spośród sześciorga dzieci Oskara Meysztowicza tylko syn Paweł nie przeżył II wojny światowej. Nikt z nich nie został, oczywiście, w Rohoźnicy. Ich majątek został przekształcony w kołchoz noszący dzisiaj imię Adama Mickiewicza, a w zachowanym, ale rozgrabionym i zdewastowanym dworze mieści się kołchozowe biuro i biblioteka. Po rozpadzie Związku Radzieckiego podjął starania o odzyskanie rodzinnego majątku syn Marii z Meysztowiczów i Ksawerego Pruszyńskiego, Aleksander Florian Edward Pruszyński, urodzony w 1934 roku w Rohoźnicy. Próby te spełzły na niczym, podobnie jak i usiłowania włączenia się w życie polityczne Białorusi. W 1994 roku chciał wystartować w wyborach prezydenckich, ale nie zarejestrowano jego kandydatury, podobnie w 2010 roku bez powodzenia ubiegał się o mandat radnego Mińska z ramienia chrześcijańskich demokratów. Za to wielokrotnie był zatrzymywany i aresztowany oraz karany grzywnami za nielegalne demonstracje polityczne. Jest członkiem Związku Polaków na Białorusi, a mieszka na zmianę to w Mińsku, to w Warszawie, a także w Toronto, bo ma również obywatelstwo kanadyjskie. Każdego lata przyjeżdża na kilka dni do Rohoźnicy, żeby popatrzeć na rodzinne gniazdo, które już na pewno nie stanie się jego domem. Ma jeszcze nadzieję na odzyskanie parku, który całkowicie zaniedbany wygląda teraz jak dziki, pozbawiony ludzkiej ingerencji las.