W niewielkiej wsi Rajca, położonej na Ziemi Nowogródzkiej zachował się mały, drewniany dworek, postawiony tam w końcu XVIII wieku. W tym czasie wieś należała do Dunin-Rajeckich herbu Łabędź i oni to zbudowali ten dwór na skromną siedzibę dla siebie. Skromną, a nawet zbyt skromną, bowiem byli majętnymi ziemianami; same dobra rajeckie obejmowały 1000 ha ziemi, a posiadali jeszcze inne majątki, takie jak Koszelewo, Puźniewicze, Niańków, Miratycze i kilka folwarków.

Dwór od frontu


Budynek dworski był parterowy, dziewięcioosiowy, z otynkowanymi ścianami, pokryty dwuspadowym, gontowym dachem. Na środku elewacji frontowej zbudowano ganek, w którym dwie pary kolumn toskańskich podpierały trójkątny szczyt ozdobiony rodowym herbem.

Ganek i główne wejście do dworu

Z drugiej strony dworu, w miejscu, gdzie zwykle bywa taras ogrodowy, dostawiono pod kątem prostym trójosiową przybudówkę, również pokrytą dachem dwuspadowym. Wnętrze dworu było także skromnie urządzone. Pobielane ściany pomieszczeń nie posiadały dodatkowych dekoracji. Proste umeblowanie wykonane zostało przez miejscowych stolarzy. Nie wiemy, jakie dzieła sztuki gromadzili mieszkańcy dworu i czy posiadali bogaty księgozbiór. Ponieważ jednak w tamtych czasach we wszystkich siedzibach szlacheckich wisiały na ścianach saloników czy jadalni portrety przodków oraz pejzaże i sceny rodzajowe pędzla mniej lub bardziej znanych malarzy, zapewne nie inaczej było także w domu Dunin-Rajeckich czy Wereszczaków. Być może w późniejszym okresie wisiały tam akwarele Juliana Fałata, gdyż istnieją wzmianki, że na przełomie XIX i XX stulecia miał on przyjeżdżać do Rajcy zwabiony jej pięknymi krajobrazami. Ogrzewanie dworu zapewniały solidne piece z białych kafli i dwa kominki znajdujące się w jadalni i salonie. Kuchnia mieściła się w oddzielnym budynku, w starej, drewnianej oficynie, usytuowanej w pobliżu bramy wjazdowej.

Elewacja boczna i przybudówka


Całe założenie dworsko-parkowe rozciągało się na obszarze około 4 hektarów, z czego połowę powierzchni zajmował wypielęgnowany park. Krajobrazowy charakter nadał mu Franciszek Wereszczaka w drugiej połowie XIX wieku, wykorzystując przy tym stary drzewostan. Lipowa aleja, prowadząca od bramy wjazdowej, rozdwajała się w pobliżu dworu, żeby otoczyć duży trawnik z rosnącymi na nim żywotnikami i białolistnymi jesionami. Na akwareli Napoleona Ordy z tego okresu widzimy przed dworem trzy klomby z dużymi, pojedynczymi agawami na każdym z nich. Po prawej stronie dworu rósł wiekowy dąb, przy którym zaczynała się druga aleja, obrzeżona strzyżonym żywopłotem, biegnąca w kierunku widocznego z dworskiego ganku kościoła. Po lewej zaś stronie znajdowały się dwa trawniki obrzeżone żywopłotem. Rozciągał się stamtąd widok na porośnięty lasem pagórek. U jego stóp leżała polana, na której obwodzie rosło wiele dość egzotycznych, jak na tę okolicę, drzew. Oprócz pospolitych kasztanowców końskich, wierzb płaczących czy robinii można było tam zobaczyć klony srebrzyste strzępolistne albo jesionolistne lub odmiany Schwedlera, dęby czerwone lub piramidalne, wierzby białe albo wierzby kruche kuliste.

 Zwieńczenie szczytu  Przyczółek nad gankiem


Jeszcze jedna aleja, obrzeżona strzyżonymi szpalerami, biegła od ogrodowej części dworu do kamiennego słupa, ustawionego w głębi parku przed grupą starych lip. Na słupie tym wyrzeźbiony był herb Dunin-Rajeckich „Łabędź”, a wieńczyła go figura Matki Bożej, mająca rzekomo pochodzić z Kaplicy Moskiewskiej w Warszawie, zwanej też Grobowcem Carów Szujskich, a rozebranej w 1818 roku. Słup ten przetrwał do naszych czasów, ale bez figury Matki Bożej i bez miedzianej tablicy z wykutym na niej nieznanym nam napisem, która zdjęta podczas Powstania Styczniowego i gdzieś ukryta, zaginęła bezpowrotnie. Za parkiem znajdował się sad przecięty aleją wysadzoną lilakami, a dalej rósł brzozowy las, zajmujący obszar bez mała 20 hektarów.

"Łabędź" - herb Dunin-Rajeckich 


Najbardziej znanym przedstawicielem rodziny Dunin-Rajeckich był Franciszek (1780-?), marszałek szlachty nowogródzkiej, żonaty z Barbarą z Mierzejewskich. Miał on trzy córki: Ludwikę, Józefinę Marię i Aleksandrę. Ta ostatnia, najmłodsza, nie była zamężną i odziedziczyła po ojcu Koszelewo. Najstarsza, Ludwika, wychodząc za mąż za Józefa Wereszczaka (1790-1871) herbu Kościesza, właściciela Smolczyc, brata Maryli Wereszczakówny – ukochanej Adama Mickiewicza, wniosła mu w wianie Rajcę i Miratycze. Natomiast Józefina Maria otrzymała w posagu Niańków, który wniosła do rodziny Umiastowskich, poślubiając Kazimierza Jana Umiastowskiego von Nandelstädth (1804-1863) herbu Pierzchała (Roch III), marszałka szlachty powiatu oszmiańskiego, dziedzica Żemłosławia. Kiedy Józef Wereszczaka osiadł w Rajcy, odwiedzała go jego siostra Maryla. Bywał tam również Adam Mickiewicz i w lipcu 1822 roku podarował Franciszkowi Dunin-Rajeckiemu pierwszy tom swoich "Poezyj".
Józef i Ludwika Wereszczakowie mieli czwórkę dzieci. Najmłodszym z nich był Franciszek (1840-?), ożeniony w 1881 roku z Karoliną Thieme (1864-1927), i on otrzymał w spadku majątek Rajca. Ponieważ był bezdzietny, po jego śmierci trwały przez pewien czas spory dotyczące dziedziczenia Rajcy. Głównymi pretendentami stali się owdowiała Karolina i brat zmarłego, Kazimierz, który podstępem sprzedał w 1897 roku ten majątek Wawrzyńcowi Puttkamerowi (1859-1923) herbu Bradacice, wnukowi Maryli z Wereszczaków Puttkamerowej, żonatemu z Zofią Kieniewicz (1865-?) herbu Rawicz. Wawrzyniec mieszkał stale w Bolcienikach, gdzie w 1896 roku wybudował nowy dwór w stylu gotyku angielskiego, Rajcę zaś przekazał jako posag córce, Janinie Marii (1889-1968), która w 1910 roku wyszła za mąż za Adama hr. Żółtowskiego (1881-1958) herbu Ogończyk z Niechanowa. Małżonkowie zamieszkali w Poznaniu, bowiem Adam Żółtowski był profesorem filozofii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, zaś dwór w Rajcy wraz z zabudowaniami gospodarczymi i 60 ha ziemi przekazali w 1929 roku zakonowi pallotynów. Pierwsi zakonnicy pojawili się we dworze – ograbionym przez wojsko niemieckie, które stacjonowało w nim podczas I wojny światowej – dopiero w 1932 roku. Zamierzali przekształcić go w dom wypoczynku dla swoich braci i księży pracujących w Warszawie. Po dwóch latach zrezygnowali jednak z tego zamierzenia z powodu kłopotów finansowych i przekazali swoją siedzibę i całe gospodarstwo siostrom pallotynkom. W lutym 1934 roku przyjechały z Limburga dwie pierwsze pallotynki, aby właśnie w Rajcy, w kwietniu tegoż roku założyć kolebkę swojego zakonu na ziemiach polskich. W następnych latach dołączyły do nich kolejne siostry misjonarki apostolstwa katolickiego i w 1939 roku ich liczba wzrosła do kilkunastu. Oprócz ich podstawowych zadań, czyli kształtowania poczucia odpowiedzialności za nadejście Królestwa Bożego, przyczyniania się do wzrostu wiary i miłości u ludzi świeckich i budzenia świadomości ich apostolskiego powołania, pallotynki otaczały opieką chorych mieszkańców wsi, prowadziły dla nich aptekę, otworzyły bezpłatne przedszkole i świetlicę, przystosowały do celów kultowych obszerny spichlerz zbożowy, urządzając w nim kaplicę, no i przeprowadziły własnoręcznie remont podniszczonego już dworu.
Nadeszła jednak II wojna światowa. 17 września 1939 roku sowieckie wojsko wkroczyło do Rajcy i odebrało siostrom misjonarkom ich siedzibę. Przekształcono ją w szpital, a do pracy w nim  pozostawiono 3 zakonnice, reszta musiała opuścić dwór. Niemcy po napaści na ZSRR nie pozwolili wrócić pallotynkom do Rajcy, więc rozproszyły się one po okupowanym kraju.

 Zaniedbany teren wokół dworu dzisiaj zapewne już tak nie wygląda


Po zakończeniu wojny, kiedy Rajca znalazła się na terytorium Białoruskiej Republiki Radzieckiej, we dworze ulokowano wiejski punkt medyczny. Mieścił się on tam wraz z apteką do końca XX wieku. Kiedy w lipcu 2008 roku przyjechaliśmy do Rajcy, dwór stał już od kilku lat pusty i widać było wyraźnie jego postępującą degradację. Obawialiśmy się, że brak właściwego gospodarza szybko doprowadzi ten malowniczo położony, zabytkowy obiekt do ruiny. Tymczasem w 2010 roku dawny dwór Dunin-Rajeckich, Wereszczaków, Puttkamerów i Złotowskich znowu znalazł się w prywatnych rękach. Jego właścicielką została uniwersytecka profesor kulturoznawstwa, Wiera Sołdatowa, zajmująca się również artystycznym wyplataniem ze słomy, która wraz z mężem, twórcą ikon, chce po przeprowadzeniu remontu utworzyć w nim – obok własnych pracowni – muzeum białoruskiej sztuki ludowej i szkołę pisania ikon.